top of page

9. Czy jemy ino ryż?

  • Magda
  • 30 lip 2016
  • 3 minut(y) czytania

Dziś praktycznie cały dzień spędzamy na lotnisku, pokonując w najszybszy i jak się już kilkakrotnie okazało najdroższy sposób drogę z wyspy Lombok do Parku Narodowego Komodo. Tam mamy zamiar wcielić się w rolę Jamesa Bonda ze Skyfall i tak jak on pokonać w zaciekłej walce największego jaszczura świata, zwanego Smokiem z Komodo.

Nudzimy się już solidnie, a nasz drugi lot jest po raz pierwszy OFICJALNIE opóźniony (w pozostałych przypadkach po prostu dolatujesz do celu godzinę później co tutaj przyjmuje się bez mrugnięcia okiem, a załoga samolotu i tak sympatycznie żegna Cię dziękując za UDANY lot – nie, azjatyckie linie lotnicze to nie Pendolino, gdzie 5 min opóźnienia jest TRAGEDIĄ, za którą przepraszają minimum 4 razy!). Z tego powodu postanowiłam napisać dla Was co nieco na temat indonezyjskiej kuchni i tego co i jak jemy. :)

Na początek kilka basiców.

Primo. W południowo-wschodniej Azji nie ma racji bytu taki przedmiot jak nóż. Być może jest to spowodowane sympatyczną naturą Indonezyjczyków chcących uniknąć skaleczenia się tym niebezpiecznym narzędziem, I don’t know. Tak czy siak, gdziekolwiek nie pójdziecie, dostaniecie po prostu łyżkę i widelec. Nawet jeśli nie zamówiliście żadnej zupy. Łyżkę powinno się trzymać w prawej ręce, nakładając na nią jedzenie widelcem. Tak twierdzi Wikipedia, ja tam jem po swojemu.

Sekundo. Indonezja jest trzecim na świecie producentem ryżu. No shit, sherlock! Tak jemy tutaj GŁÓWNIE ryż. Narodowe danie Indonezji, nasi goreng, czyli smażony ryż z warzywami, zajmuje drugie miejsce w rankingu najlepszych potraw świata. My nie uznajemy go za AŻ taki przysmak (mamine pierogi lepsze!) albowiem zawsze przyprawiają go zbyt dużą ilością chilli. Nasi goreng serwuje się tutaj z dowolnymi dodatkami: duszonymi z kurkumą warzywami, kurczakiem (ayam), rybą, wołowiną, smażonym serem tofu, tempeh, czyli sfermentowanymi, smażonymi nasionami soi, czy jajkiem sadzonym. Zamiennikiem do ryżu są goreng bakmi, czyli smażone nuddle, też z warzywami.

Takie najbardziej typowe danie - smażony ryż z warzywami ze smażonym jajkiem

Filipowi udało się też spróbować gado-gado, czyli duszonych warzyw w pysznym sosie orzechowym z standardowymi dodatkami, wśród których jest niestety także czilli.

Gado Gado

W Yogyakarcie nasze 3 przewodniczki poleciły nam gudeg, regionalne danie serwowane jedynie na wyspie Jawa, czyli ryż z kurczakiem, podawany w słodkim sosie z kawałkami dżakfruita (sami nie wiemy co to za owoc, ale po ugotowaniu przypomina buraka) gotowanego w mleku kokosowym z cukrem palmowym. Sos pierwsza klasa! Danie zaserwowano nam w warungu, czyli małej ulicznej restauracji.

Gudeg

Na wodospadzie Sekumpul nasz przewodnik polecił nam balijski deser serwowany na liściach z bambusa, taki jak na zdjęciu, nazwy nie znamy :)

Na ulicach widzimy także inne dania, których nie odważyliśmy się jeszcze przetestować. Satay to smażone na grillu kawałki mięsa, podawane z ostrymi sosami. Wszędzie można znaleźć też paloną na ruszcie kukurydzę.

Na Bali popularna jest także bardzo droga kawa Luwak.

Największym hitem wyjazdu są oczywiście owoce. Nie myślcie sobie, że to co jecie w Polsce to banany. W polskich hipermarketach serwują zdecydowanie najgorszy gatunek, który tutaj je się zielony. My preferujemy malutkie, słodziutkie, żółte bananki sprzedawane w wielkich kiściach. Poza tym spróbowaliśmy też kokosa, marakuji, mango, melona, arbuza, orzeszków ziemnych i wielu innych owoców, których nazwy i tak nie potrafimy zapamiętać. Smakują o wiele lepiej niż w kraju, no doubt about that. Największym hitem jest brązowy owoc przypominający budową liczi, zwany Salak pondoh, po angielsku Snake Fruit, polska nazwa to salak.

Z najbrzydszego miasta w jakim byliśmy

(Labuan Bajo, baza wypadowa na Komodo)

Magda

Comentários


bottom of page