top of page

43. Uliczki Vientiane

  • Magda
  • 9 gru 2016
  • 1 minut(y) czytania

Zapraszamy Was na naszą wycieczkę po Vientiane. Startujemy pod stupą That Dam, zapinajcie pasy!

Już jesteśmy głodne, więc dalej idziemy na tradycyjny laotański posiłek.

Jednak nasza azjatycka wyprawa nie byłaby autentyczna, gdyby nie przegląd kilku świątyń w okolicy. Po drodze była Sisaket. Do wejścia nie trzeba nas było długo przekonywać.

Zaraz potem minęłyśmy Pałac Prezydencki. Wejść nam nie dano, trzeba było się zadowolić widokiem z ulicy.

Kilkadziesiąt metrów dalej była świątynia Wat Si Muang, śliczna na zewnątrz, w środku Budda, jak zwykle.

Wieczór powoli się zbliżał, a nas wzięła ochota na drinka na mieście. Tego dnia, alkohol sam wpadł nam w ręce. Kombinując, gdzie by się tu zatrzymać wieczorkiem, minęłyśmy jeden z najbogatszych hoteli w okolicy, który właśnie organizował świąteczną fetę dla mieszkańców stolicy. Wstęp wolny!

Nie byłyśmy już głodne, ale i tak poszłyśmy na Night Market. Tym razem było tak lokalnie, że nawet gdybym była głodna, to bym nie jadła :D

Kolejnego dnia odwiedziłyśmy Muzeum Narodowe. Jednak Laos to niestety kraj bardzo ubogi, nie tylko w zielone, ale i w zabytki… Na szczęście na napisy po angielsku było ich stać, więc chociaż czegoś się dowiedziałyśmy.

Największe atrakcje zostały nam na koniec. Wypożyczyłyśmy przedwojenne rowery i ruszyłyśmy oglądać najzłotszą ze złotych świątyni Laosu – Pha That Luang.

Po drodze minęłyśmy małą pamiątkę po Francuzach – kopię Łuku Tryumfalnego – Patuxay Monument.

Być może dlatego, że do wieczornego autobusu miałyśmy jeszcze trochę czasu, może ponieważ hamulce naszych rowerów wydawały zbyt dziwne dźwięki, a może z ciekawości za resztę naszych pieniędzy wynajęłyśmy tuk tuka i ruszyłyśmy do Buddha Park.

Nie wiedzieć czemu, okazał się najlepszą atrakcją miasta!

Comentários


bottom of page