top of page

26. Sumatrzańska dżungla

  • Magda
  • 12 paź 2016
  • 3 minut(y) czytania

5 dziewczyn – Julia, Larissa, Kartiga, Wei Wei i ja,

4 różne narodowości

3 kontynenty, z których pochodzimy

2 miejsca, które odwiedzamy w Indonezji – Park Narodowy Gunung Leuser z Sumatzańskimi orangutanami oraz największe jezioro wulkaniczne świata – jezioro Toba

i….

1 prywatny samochód na nas wszystkie :D

Czas ruszać!

Kolejna przygoda zaczęła się, kiedy przyleciałyśmy na lotnisko w Medan, na Sumatrze, gdzie już czekał nasz prywatny kierowca. Czekały nas 4h drogi z trzeciego największego miasta Indonezji, pod względem liczby mieszkańców równego Warszawie pełnego kurzu, małych sklepików, biegających dzieci, pędzących motorków i kolorowych domków z drewna do Gunung Leuser, miejscowości w środku dżungli :)

Jest noc, wysiadamy z naszego samochodu, do hotelu prowadzi nas po ciemku dziurawy, drewniany most. Przygoda się zaczyna! Jeszcze tylko trochę próbujemy stargować cenę dwudniowego marszu przez dżunglę, jemy tradycyjny obiad indonezyjski prosząc o „turist spicy”, poznajemy naszych przewodników i maszerujemy prosto do łóżek, żeby zebrać siły na jutro!

Już o 9 rano wyruszamy w trasę, 5 księżniczek w środku, jeden przewodnik z tyłu łapie atakujące nas tygrysy, drugi z przodu toruje drogę maczetą. Już po 5 minutach w lesie jesteśmy spocone, wokół nas zielono z każdej strony, wilgotność prawie 100%, 30 stopni Celsjusza. Po 5 minutach czeka nas pierwsza atrakcja – rubber tree, czyli drzewo, z którego produkuje się gumę! Jak to zrobić? Nacinasz korę, odrywasz zwisający kawałek i podkładasz miseczkę czekając aż sok zacznie kapać. Potem gumę trzeba wysuszyć i tak przygotowany półprodukt sprzedaje się do dalszej obróbki.

Szz – cicho! Przewodnik z przodu po chwili nas ucisza nakazując zejść ze ścieżki w głąb lasu. Idziemy szukać orangutana. Na początku słyszymy tylko ruszające się gałęzie drzew, w końcu udaje nam się dostrzec włochatego, pomarańczowego olbrzyma zwinnie przeskakującego między drzewami. Tak samo jak reszta turystów od razu ruszamy robić sobie z nim selfie. :D Takie okazja trafia się raz w życiu!

Nasz pierwszy dzień w dżungli upływa nam na marszu przez gęsty las, podglądaniu zwierzaków, a czasem i uciekaniu przed towarzyskim orangutanem Jackie, chwytającym turystów za rękę, szukając owoców, do tego nasi kochani przewodnicy karmią nas najlepszymi na świecie owocami i lunchem domowej roboty.

Wreszcie zmęczone i brudne dochodzimy do kampingu, gdzie czekają nasze namioty i pędzimy do lodowatej rzeki, innego prysznica w dżungli nie mają! Wieczór spędzamy na klimatycznej kolacji przy świecach, dzieląc kolację i grając w różne gry i zagadki z naszymi przewodnikami.

Myślicie, że dżungla to tylko las i orangutany? Otóż nie! Największą przygodą dnia okazało się przekroczenie rwącej rzeki, żeby dotrzeć do pobliskiego wodospadu. Nurt ciągnął tak mocno, że musieliśmy trzymać się za ręce, aby kogoś z nas nie porwało. Jednak było warto, wodospad choć malutki był jak zwykle śliczny plus załapałyśmy się na leśny makeup :D

W końcu nadszedł czas pożegnania z dżunglą i naszymi kochanymi przewodnikami. Nikomu nie chce się robić tej samej trasy dwa razy, więc z powrotem popłynęliśmy na oponach!

Kolejne dwa dni wycieczki to droga do jeziora Toba – największego jeziora wulkanicznego na świecie, dodatkowo z największą wyspą na wyspie :D Po drodze zahaczamy o wodospad Si Piso Piso :)

Jezioro ma urokliwy, mroczny klimat i jest piękne. Już na promie dostajemy ofertę kolacji w barze Hot Chili i wycieczki po wyspie na motorkach.

Rano, po śniadaniu dostajemy motorki i przewodników i jedziemy na szybką objazdówkę po okolicy. Ja po drodze zahaczam jeszcze o Mszę św po indonezyjsku jeżdżąc z moim prywatnym kierowcą :D Na koniec czeka nas powrót do Medan taxówką i… do Singapuru!

Comments


bottom of page