top of page

13. W Malezję na YOLO

  • Magda
  • 13 sie 2016
  • 1 minut(y) czytania

Już po pierwszym tygodniu nie wytrzymałam i postanowiłam ruszyć w pierwszą podróż. Decyzja zapadła poprzedniego dnia – grupa 5 innych Exchangów tak samo jak ja nie dostała się na wycieczkę na wyspę Tioman w Malezji. Albowiem głodnych zabawy studentów nie powstrzymuje nic, z sumą rezerwacji równą 0 ruszyliśmy w pogoń za oficjalnym tripem.

Jak się szybko okazało była to doskonała decyzja – zaraz po opuszczeniu Singapuru i przekroczeniu granicy z Malezją ceny stały się z powrotem polskie – a porównywanie ich z krajowymi dziecinnie proste. 1 malezyjski riggit to 1 PLN, poczułam się prawie jak w domu.

Wieczorem dojechaliśmy lokalnym autobusem do Mersing – miejscowości oferującej jedynie promy na Tioman i stada dzikich kotów. Byliśmy już prawie na wyspie, a noc spędziliśmy po studencku - w 4 osobowym pokoju z dwoma dodatkowymi materacami. Jedyny problem to prom, na który jak nam powiedziano – mieliśmy się zgłosić 2 GODZINY wcześniej… Szczęśliwie, dla jednego z podróżujących z nami Niemców „Ordnung must sein” – zatem przed obudzeniem nas sam sprawdził czy faktycznie musimy być 2h wcześniej. Oszczędził nam 1,5h dodatkowego spania! Nigdy nie wierzcie Malezyjczykom mówiącym po „angielsku”!

Wysepka okazała się doskonałą bazą wypadową na jednodniową imprezę.

Poranek spędziliśmy na plaży, wykupując wcześniej apartament z oficjalną wycieczką. Potem postanowiliśmy ruszyć w dżunglę, aby zobaczyć wodospad. Godzinny spacer przez dzicz okazał się wart zachodu – woda była przyjemnie lodowata, miejsce malownicze.

Wieczorem dołączyliśmy do party z open barem i spędziliśmy całą noc bawiąc się w domku przy plaży, oglądając gwiazdy i spacerując po plaży.

Ponownie z Singapuru – pewnie na krótko,

Magda

Comments


bottom of page