12. Singapurskie życie
- Magda
- 10 sie 2016
- 2 minut(y) czytania

W Singapurze spędziłam już ponad tydzień. Miasto jest ogromne i oferuje wszystkie rodzaje atrakcji. Kluby, plaże, zoo, ogrody botaniczne i robiące piorunujące wrażenie nocą oświetlone wieżowce najlepszych banków i korporacji świata to tylko niektóre z nich.


Zgubienie się w mieście jest absolutnie banalne. Za to zawsze można odkryć jakiś zakątek, gdzie się nie było. Albo się nie pamięta, że się było.
Fenomenalne kluby z butelką wódki za jedyne 699 SGD w promocji i wejściówką za 30 SGD na szczęście nie są dostępne tylko dla milionerów. Zawsze można dostać darmową wejściówkę z listy na Facebooku, czy też darmowego drinka jak się przypadkiem jest dziewczyną i przypadkiem jest środa. Zawsze można też wejść do przypadkowego klubu, żeby zapytać czy nie daliby drinków za darmo. My zrobiłyśmy tak ostatnio i cieszyłyśmy się drinami na koszt firmy :)

Kampus NUS (National University of Singapore), na którym studiuję jest jak miasto w mieście i zajmuje powierzchnię 1,5km2. Nic dziwnego. Studiuje tutaj 40 000 studentów z całego świata, a uczelnia zajmuje od lat pierwsze miejsce w Azji oraz 12 na świecie wśród szkół biznesowych.


Większość studentów z wymiany ignoruje jednak ten fakt i spędza większość semestru na podróżowaniu. Singapur jest bezsprzecznie idealną bazą wypadową na całą Azję Południowo – Wschodnią.
Jeżeli chodzi o pobyt w mieście, to uczelnia postanowiła zorganizować nam maksymalnie dużo wydarzeń na integrację. Pierwsze na którym byłam to Food Bingo – mieliśmy znaleźć 5 posiłków z podanych 25 w jednej linii pionowo lub poziomo w słynnym ChinaTown – dzielnicy pełnej pachnących foodcourtów – stoisk i budek z jedzeniem sprzedawanym na ulicy. Myślicie, że to takie łatwe? Nie do końca – każde danie to oczywisćie ryż/noodle z jakimś mięsem, jednak nikt nie nazywa tych dań po angielsku. Ich nazwy to zazwyczaj transkrypcje z chińskiego lub okolicznych języków – przeczytaj je poprawnie to może dadzą Ci co zamawiasz… Pod warunkiem, że pani z budki nie mówi TYLKO po chińsku! W takim przypadku głośno powtarzaj numer dania, które chcesz – w końcu się jakoś dogadacie :) I upewnij się, że danie jest „no spicy” zanim je zamówisz :P

Wypady na obiad z Singapurczykami to kolejne atrakcje – niektórzy zabierają Cię do restauracji, gdzie na przykład… nie dają sztućców… Zawsze przecież można zjeść jak człowiek pierwotny – tylko trzema palcami prawej ręki – inne są zakazane! Do popicia laksa – słony jogurt o smaku mango.

Comments