8. Kierowca skutera w Kucie
- Magda
- 30 lip 2016
- 3 minut(y) czytania

5 dni. Tyle czasu zajmuje znalezienie prywatnego kierowcy skutera w Indonezji. Ale nie takiego, który weźmie fortunę za przewiezienie Cię do miasta nieopodal. Takiego, który wozi Cię za darmo, daje 50% zniżki na wynajem skutera i zakup benzyny na cały dzień podróżowania i oczywiście mówi po polsku. 5 dni zajęło mi się przekonanie Filipa, że umie jeździć na skuterze ;)
Odważyliśmy się ruszyć w PRAWDZIWĄ podróż po kraju, w którym spędziliśmy już ponad tydzień. Przyzwyczailiśmy się do specjalnych „zniżek” dla turystów, uśmiechniętych Indonezyjczyków robiących wszystko, aby pomóc w rozwiązaniu każdego Twojego problemu (oczywiście poza brakiem pieniędzy :D), małych indonezyjskich dzieci usiłujących sprzedać nam niepotrzebne rzeczy, podczas gdy jemy swój obiad oraz wszechogarniającego chillu jaki tu panuje. Mimo wszystko, tłum jeżdżących w każdą stronę kierowców skuterów oraz samochodów nie do końca przekonywał nas do stania się PRAWDZIWYMI uczestnikami indonezyjskiego ruchu drogowego. Jednak na Lomboku jest inaczej, dużo spokojniej. Ruch na ulicach jest właściwie niewielki.
Znudzeni przejazdami w klimatyzowanych taksówkach oraz na wynajętych motorkach z kierowcą postanowiliśmy sami pokazać lokalsom jak powinno się jeździć. Nie no, tak naprawdę to zauważyliśmy, że tutaj na motorkach jeżdżą wszyscy turyści (nawet Niemcy!), więc doszliśmy do wniosku, że nie możemy być od nich gorsi i też zapewniliśmy sobie tą atrakcję. Po 10 minutowym szkoleniu, które zrobiła nam recepcjonistka naszego hotelu byliśmy już gotowi do drogi. Długo zastanawialiśmy się jak właściwie działają zasady pierwszeństwa na drogach, gdy jeździ się po lewej stronie. Bowiem mimo długiego obserwowania jadących z nami kierowców nie potrafiliśmy znaleźć na to prostej reguły. Zapytana przez nas instruktorka, spojrzała na nas zdziwiona i powiedziała – „jak nikogo nie ma to jedziesz, a jak ktoś jedzie – trąbisz i jakoś to idzie”. That simple!
Jazda na skuterze nie okazała się aż tak trudna jak myśleliśmy. Trąbienie jest bowiem postrzegane tutaj jak sympatyczne pozdrowienie kierowcy z naprzeciwka, informacja, że będziesz wyprzedzać, migacz, czy tez znak podłączania się do ruchu. Absolutnie prosta i nieskomplikowana reguła. Jedyny uczestnik ruchu jaki zupełnie nie reaguje na ten sygnał to krowa. Jest to bowiem na drogach pojazd uprzywilejowany z bezwzględnym pierwszeństwem przejazdu. Taką trzeba najzwyczajniej ominąć, bo nawet trąbienie ma głęboko w dupie, ot co.
Wynajęcie skutera pozwoliło nam zaliczyć wizytę na zdecydowanie najpiękniejszych plażach na jakich kiedykolwiek byliśmy. I nie, nie przesadzam, zdjęcia zobaczycie niżej, jeżeli widzieliście lepsze to zapraszam do polemiki w komentarzach, i tak nie macie racji :)
Pierwsza była Mawun Beach, która zaskoczyła nas uroczą zatoczką, gdzie pozbieraliśmy mnóstwo muszelek. Idealne miejsce na nicnierobienie przez cały dzień. Jednak my potraktowaliśmy odwiedzanie plaż jak szukanie pokemonów – gotta catch them all – i pojechaliśmy dalej.

Mawun Beach

Mawun Beach

Mawun Beach
Rajem dla surferów jest Selong Belanak Beach. Jednak żaden z uczących się tam turystów nie miał takich umiejętności, jakie my zdobyliśmy dzień wcześniej, więc postanowiliśmy dać im spokojnie uczyć się dalej.

Selong Belanak Beach

Selong Belanak Beach

Filip aż stanął na rękach z radości

A ja skakałam do nieba!
Następna na naszej trasie była urocza Tanjung AAN Beach, gdzie nie do końca dało się pływać, bo cały czas było płytko, ale za to znaleźliśmy tam niejedną huśtawkę.


Dzień skończyliśmy na plaży w Kucie. Tam poznaliśmy młodego sprzedawcę bransoletek, który twierdził, że zna wszystkie stolice krajów świata. Niestety Filip szybko wyprowadził go z błędu znajdując najbardziej podchwytliwe miasta kuli ziemskiej, których młody mimo wszystko nie kojarzył. Jednak jego pomysł na handel sprawił że all in all pewne przedmioty dołączyły do znanej Wam już listy rzeczy absolutnie najpotrzebniejszych.

Z bambusowego domku (prawdziwego!) w Kucie na Lomboku,
Magda
Comments